„PAPROCHY”. Czemu „PAPROCHY”? „PAPROCHY”, to coś trudnego do usunięcia. Mikre, ale wciskające się wszędzie. Zatykające, uszczelniające wolne przestrzenie (duszy). Świdrujące, powodujące swędzenie serca, wnętrza, głowy… Trudne, prawie niemożliwe do wyiskania. Te wierszydła, to właśnie takie szorstkie, wbijające się w każdą szparę Ciebie okruchy mnie. Pył.
Szczątki moich przeżyć, spostrzeżeń, marzeń, myśli. Czasem błędnych, ale do błędów potrafię się przyznać. Większość zasmarowanych jest szarą mazią codzienności, w której egzystuję. Pierwsze gorzkie, pełne cierpienia, niezrozumienia świata. Kontestujące, punkowe (czasem dosłownie). Chwytam za pióro (biję klawisze) przeważnie, gdy jest mi źle i stąd spora liczba negatywnych rzeczy, uwypuklonych bolączek. Choć z radością przyznaję, że udało mi się złapać i opisać kilka chwil, (zawsze zbyt krótkich!!!) kiedy jestem szczęśliwy. Jestem!!!
„PAPROCHY”, to większa część tego, co napisałem w ciągu ostatnich kilku lat. Są to moje ulubione wierszydła ze wszystkich zbiorków, które dotąd wydałem… (znajomym). Może nie najlepsze, ale te, które najbardziej siedzą we mnie.
„17.50” – Czarne, przygnębiające. Jeden wielki dół i kilka jaskółek.
„Pułapka między piekłem, a niebem” – Pokręcone rozważania teologiczne na temat: Boga, życia i śmierci. Trochę mniejszy dół.
„Zwariowanie” – O trudnej, niespełnionej miłości i walce o jej spełnienie. Według moich koleżanek to najlepszy zbiorek, a dla mnie coś, co jest, bo jest („męcące” – jak powiedziałaby moja ówczesna muza).
„Wysypisko” – Odpady. Wszystko, co nie mieściło się w ramach powyższych tytułów, plus rzeczy pisane wówczas na bieżąco. Taki mały remanent.
„Baj-Adrianki” – Wierszyki dla mojej córeczki i kilka lżejszych tekstów. Dla wszystkich i dla nikogo.
„Przytulanki” – Okolicznościówki dla moich bliskich. Pewnie nic z nich nie przesiąknie do PAPROCHÓW, bo są zbyt indywidualne, osobiste.
„Metamorfoza” – Przemiana. Nowe życie i nowy, wreszcie żywy człowiek wiedzący, czego chce i dokąd dąży. Pierwszy raz podpisany nie BiP TKIN, a po prostu BiP. (To ważne) Dziękuję Słoneczko!!!
„Agnieszka” – Wiara, nadzieja i miłość. Niekoniecznie słodko, choć to… NAJSZCZĘŚLIWSZY OKRES MOJEGO ŻYCIA!!!
„Wyje bananie, bo nie-bo nie” – Coś szczególnego…
To wszystko składa się na PA-PROCHY – wierszydła, które masz przed sobą. Trochę głębiej to także pożegnanie: Pa! Do widzenia narkotyku! (Narkotyku duszy!!!) Prochy, to także to, co zostaje po życiu. PAPROCHY, to prochy, które zostaną po mnie i cieszę się, że coś po sobie zostawię. Pa! – Ciepłe pożegnanie. Wszystko swoje miejsce ma i czas…
W każdym z nas… Jeśli chcesz mnie poznać, poznać kilka historii mego życia, podaj rękę. Jestem gotów… A Ty?
Bogdan Prusisz BiP