Ocean groźny mnie pochłania. Czy go przepłynę, czy utonę?
On stanął w miejscu spętał serce, myśli kieruje w jedną stronę.
I w czarnej mazi smolnej kadzi ruch każdy długi, nieciekawy,
A wszystko wolno beznamiętne i nowe wnętrze drą obawy.
Czy czas pokonam? Czy tęsknota nie wyssie soków mych ostatnich?
Czy wyrwać uda się z tych kleszczy? Czy pozostanę w jego matni?
Zimno i dreszczy bije fala. Uderzam w ciszę dzikim skowytem…
Dlaczego? Bo Agi nie ma obok. Dni są szarością, bólem, niebytem.
Ciągnie jak flaki się niedziela, jak rak do tyłu wloką minuty.
Nie drży wskazówka nawet mała, jakby był w dyby zegar zakłuty.
Słońce na niebie znieruchomiało chmura kłębiasta je przesłania.
Widok, jak na stop klatce się dzieje. Wielka porażka. Efekt czekania.
Czasie tyś klątwą przemijania. Gdy w mych ramionach szczęście tulę
Pędzisz, jak strażak do pożaru, pociski, lub, armatnie kule.
Kiedy jest ze mną ta jedyna, najdroższa mi osoba w świecie,
Ty musisz gnać gdzieś, jak szalony, niczym lawina musisz lecieć.
A kiedy czekam z utęsknieniem na nowy powiew, blask radości,
Próbuję złapać cię przytrzymać, ty za plecami mymi złościsz.
I znów wstrzymujesz piach w klepsydrze, niczym skazaniec przed szafotem.
Masz w nosie wszystkie me pragnienia to, że obsypałbym cię złotem
Byle do przodu dziś ruch zobaczyć i by cię popchnąć jeszcze trochę,
By cię zatrzymać, kiedy jest ze mną. Błagam, sprawże mi tę radochę.
PRZED-WIO-SENNY II
Jednym uśmiechem, gestem spojrzeniem,
Twych ust muśnięciem i ich więzieniem.
W kajdanach uczuć, które w niewoli
Ciał – chociaż oboje z nas tak to boli.
Bo tak potwornie brak jest nam siebie.
Razem jesteśmy, jak ptaki w niebie,
Co się wyrwały w lazur przestworzy
Z klatki, do której los nas włożył.
Niczym obłoki hen po bezkresie
Nasze uczucie w górę się niesie.
Jak kwiat kwitniemy w słońca promykach,
Kiedy możemy siebie dotykać.
Chociażby wzrokiem, chociaż przez chwilę.
Nie znam niczego, co jest tak miłe.
Nawet muzyka tutaj wysiada,
Gdy w duszy mojej dzwonków ballada
Pochwalne psalmy do nieba bije.
To dzięki tobie miła dziś żyję.
FRYWOLNY
Chcę Cię słonecznym budzić promykiem,
Nie wysyłanym w eter liścikiem.
Patrzeć na Ciebie, jak słodko śpisz,
Dając swe serce na nowy świt.
A potem siebie w twoje władanie…
Pyszne by było takie wstawanie.
Ja chcę Cię budzić lekkim dotykiem,
Do ucha wpuszczać z nieba muzykę,
Najczulszym gestem gładzić po plecach…
Co dalej zmilczę, bo byłby nietakt.
Lecz wiem na pewno, że tego chcę,
Móc rozpoczynać tak każdy dzień.
Pragnę Cię budzić, jak kawa z mlekiem,
Podnosić sutki, ogrzać oddechem,
Masując stopy dłoni muśnięciem,
Robiąc to wszystko wcale nie święcie,
Lecz święcie o tym przekonany,
Jaki ten ranek byłby udany.
ZWIEWNY
Poczekaj na mnie w przyszłym świecie,
Może powiedzie nam się lepiej?
Niech będzie krótko, lecz treściwie,
Na rajskim drzewie, w leśnej niwie
Na jedno mgnienie ożywieni…
Płyń w dal… W motylach odrodzeni…
Na jedną chwilę, ale razem.
Już się raduję tym obrazem.
W skrzydeł trzepocie zawieszeni,
W słońca poświacie para cieni.
Oczarowana, lekko swawolna,
I wreszcie razem, i wreszcie wolna
Na krótkie chwile, na godziny,
Na łyk nektaru… To o tym śnimy.
PRZESYPIANY
Przespałem cały boży dzień. Dobrze wiedziałem, czemu to robię.
Bo gdy Morfeusz porywa mnie tak lekko robi się w mej głowie.
Mogę całować twoją skroń, po szyi muskać cię językiem
I każde miejsce, które zapragnę już penetruję dłoni dotykiem.
Tutaj na łąkach wyobraźni w słońca promieniach rozłożeni
Leżymy, strumyk szemrze piosnkę. Za nic bym tego nie zamienił.
Przespałem cały boży dzień. Dobrze wiedziałem, czemu to robię
Bo lawirując po moim śnie zawsze mieć mogę cię przy sobie.
PARADOKSALNY
Pijany swoim szczęściem chcę w nim trwać.
Nieszczęściem, w szczęściu jest, że wciąż go brak.
NIELEGALNY
Nielegalna każda noc, a w niej sny.
Nielegalny każdy sen, bo w nim ty.
Nielegalny każdy gest jest i znak.
Nielegalne wszystko to, co w nas gra.
Nielegalny każdy dotyk twych warg.
Nielegalny wymarzony nasz świat.
Nielegalne, że dziś z tobą i tu.
Nielegalne, lecz tak chcemy być móc.
Być legalnie, i być zawsze i wciąż.
Być legalnie, gdzie ty żona, ja mąż.
Być legalnie, ale nie da nam Bóg
Poplątanych wyprostować już dróg.
SZCZĘSNY
Tak trudno szczęście mieć, lecz chcę w to wierzyć,
Że zdołam schwytać je, by z tobą dzielić.
POGODNY
Tyle pogody w tobie jest, na wszystkie niepogody me,
Że aż barometr moich chcień unosi się! Unosi mnie!
PROMIENNY (SŁONECZKU W PODZIĘCE ZA WSZYSTKIE RADOŚCI)
Naucz się szumu słuchać drzew,
Językiem lizać krople deszczu,
Oczami kłębiaste obłoki jeść,
I z wiatru cieszyć się szelestu.
Ta umiejętność daje wolność,
Choćbyś spętany w dybach był,
Bo radość rodzi się w twym sercu,
Jak słońce wstaje z rannej mgły.
Naucz się szumu słuchać drzew,
Perełki zjadać z kropli rosy,
Ostatni oddać chleba kęs,
I jak na ludzkie wpływać losy.
Naucz ustawiać się swój żagiel,
By każdy uśmiech wpadał doń,
A wtedy wszystko będzie prostsze,
I w szczęścia podryfujesz toń.