Dlaczego wśród życiowych burd
Sprawia tak przeogromny ból,
Chociaż wygląda prze-niewinnie
Postać, jak z bajki i ze snu?
Magiczny uśmiech i te oczy…
Nie kontrolujesz swoich słów,
Marzysz, by ją dotykać móc.
Obnaża wszystkie twoje myśli,
Przyspiesza oddech, wzmaga puls,
Chociaż wygląda prze-niewinnie
Z premedytacją pcha cię w dół.
I brniesz w głupoty, do idiotyzmu,
Od stacji miłość, do stacji raj,
Gdy się odwrócisz słyszysz jeszcze:
– Tak ukochany, więc czekam. Pa.
I tylko zapach petów zostaje,
A sens istnienia odjechał w dal
I ciągle walczysz ze zwariowaniem,
A ono sobie wciąż trwa, i trwa…