SPOKOJNIE [echa meczu Polska – Cypr 2:2]

Pewien bardzo młody kibic
Z małej wioski koło Gliwic
Po porażce swej drużyny
Z nerwów był różowo-siny.
I z wściekłości z wielką werwą
Zaczął rąbać suche drewno.
Rąbał, aż leciały wióry,
I nie patrzył gdzie, i który.
Rąbał drwa zapamiętale,
Lecz nie myślał przy tym wcale
O przepisach BHP
To był właśnie jego pech.
Nieuważnie,
Nierozważnie,
Gdy tak rąbał wielka drzazga
Prosto w jego tyłek wlazła.
Rwetes podniósł przeto wielki.
Siekiereczkę cisnął w belki
I poleciał do doktora
Wrzeszcząc, że on z bólu skona.
Lekarz spojrzał i powiada:
Drogi panie, niech pan siada.
Jesteś kibic? Nie trać głowy!
Morał wierszyka gotowy:
Swe nerwy trzymaj w niewoli,
To cię dupa nie zaboli.