WIECZORAMI

W pląsach ulic zaułków zgiełk. Zamiera krzyk, brzmi cichy jęk.
W zakamarkach wyobraźni, w szumie liści, cieniach drzew
Świecą przerażone oczy, bije serce, dudni krew.
W skrzypieniu drzwi, upiornych snach, kryje się stres, czai się strach.