WYBAWIENIE

Nie czuję już uderzeń młota, który raz, po raz wali w głowę.
Nie czuję także krwawych otarć dzielących czaszkę na połowę.
Myśl się zaciska, jak garota, zabiera oddech, charczy, zgrzyta,
A rozum taki jest bezpieczny, jak małpa, w której ręku brzytwa.
I nagle w dali błyszczy światło… Tli się, lecz starczy na początek,
Patrzą jej oczy w moje oczy tak długo ciepła nie czujące.
Istotka, która tyle daje, że nigdy nie dostałem więcej…
Gdy się potykam, już jest obok z troską wyciąga do mnie rękę..
Potrafi patrzeć z wielkim żarem: wypalić troski, stopić sopel,
Otwarte serce moje całe, już z wrót odleciał ostatni skobel.
Ja wreszcie żyję! Jestem radosny! Pękły kajdany i moc wróciła!
To wszystko uczyniła miłość! Ogromna jest miłości siła!