ŻYLASTY

Mój mózg gryzie myśli szczur,
W którym gruby dynda sznur.
Krew z sufitu strugą płynie.
Słój z pająkiem w formalinie.
Niepowodzeń, pamiętania
Kosmicznego zdołowania
Niesie echem strzyg upiornych,
Kalamburów prze-potwornych.
A nadzieja? Mucha mała
Zanurzona w kale cała.
Gówno. Nic nie zrozumiałem.
Czego pragnę? Czego chciałem?
Łajnem wszystko dookoła.
Taka karma, że śmierć woła,
I kościstym palcem stuka
Z bladą twarzą – frau kostucha
– W moje plecy, albo zadek.
Da mi kopa na wypadek,
Gdybym z życia rezygnował.
Mam kosztować, rozkoszować…
Gdyby jeszcze chciała głowa,
Dusza chciała repetować,
Gdyby ciało chciało wracać
Do rozkoszy tego świata.
Gdyby… Pytań jest bez liku.
Teraz idę zrobić siku.