34/42 (CIUT SPÓŹNIONE – ZMIENIONE)

Nie jestem diabłem, ani aniołem, ja, to ja.
Czasami lepszy, czasami gorszy, jak każdy z was.
Miewam problemy i radości, zwykły los.
Niebieskie oczy, długie włosy i ten nos.
Ja piszę wiersze klasy D, dlatego trwam.
Przelewam na papier to, co we mnie gra.
Za ścianą dźwięku lubię się chować, by smutek zmóc.
Czasami wypić setkę wódki wśród mózgu burz.
Dzięki rozmowom telefonicznym nie jestem sam.
Choć bywa nieraz, że mokra kreska przecina twarz.
Ja mam przyjaciół, dla nich jeszcze próbuję tu być.
Ciągle pod górę i pod wiatr, gdy brak mi sił,
Wyciągam nogi, biegnę w płuca łapiąc wiary haust.
By przestać o kłopotach myśleć mam własny świat.
Pragnę miłości odwzajemnionej – wiem, czego chcę.
Znalazłem swoją życiową drogę – świetlisty cel.
Pewnie za bardzo tu otworzyłem mej duszy drzwi.
Ale być szczerym – nawet do bólu, to nie jest wstyd.