Nie nadążam, życie mnie przerasta.
Chciałbym lecieć, lecz zamknięta klatka.
Moje myśli ciążą w dół – ku ziemi.
Spiętrzone szarością, dniami codziennymi.
W nieładzie, wirze zapomnienia,
Odmętach bólu i cierpienia…
Ja odpadam, oddalam się z hukiem.
Ideały okazały się śmierdzącym zbukiem.
Realnie? Realne rzeczy są za małe…
Realnie? Nierealne rzeczy są niestałe…
Nadzieje? Jeżę się upiornie,
Niespełnione dręczą mnie potwornie…
Szaleństwo jedyną metodą,
Bo splątane drogi zawsze wiodą
Do ciebie, mego wybawienia…
Ostatnie, największe pragnienie:
Być z tobą to moje marzenie.
Moje marzenie…