DRZAZGI

Słońce jakby przygasło wydymane.
Zaszyłem się w swej norze, liżę rany
W swej skorupie się zamykam nie otworzę.
Bo się boję. Boję się, że będzie gorzej.
I zamyślam się nad tym losem odpychanym.
Na padole łez znów tak obesranym…
Rozesłałem wici. Tekst: Ratujcie! – Do najbliższych
Aby dali łyk otuchy, zadzwonili, może przyszli.
Abym mógł uwierzyć w to, że sens istnieje.
Abym nabrał nowych sił, znów miał nadzieje.
Znów niósł radość i nie słuchał podżegaczy.
Abym walczył, wciąż dociekał swoich racji.
Bym dał odpór wszystkim czarnym scenariuszom.
Bym odpędził smutki, które wnętrze duszą.
Abym czekał, a cierpliwość zwyciężyła.
Moi drodzy w waszych rękach życia mego złota żyła.