ZADRY I ZADZIORY (wersja dziewczynki do Baj-Adrianek)

Żyję w swoim małym świecie i nie pragnę go rozszerzać.
Niepokorne ze mnie dziecię. Umiem kąsać, oraz wierzgać.
Drążę temat jeśli pragnę o czymś mocno się przekonać,
I nie łatwo się mnie nagnie, chociaż łatwo mną sterować.
Dobrym słowem zdziałasz wiele, tylko nie mów mi, że muszę.
Jestem wiernym przyjacielem, tu potrafię oddać dusze.
Żem nieskromna? To nie prawda. Znać swą wartość nie jest grzechem.
Choć w mym sercu siedzi zadra, często bucham gromkim śmiechem.
Że złośliwiec ze mnie wielki? Tej przywarze nie zaprzeczę.
Umiem też pokazać rogi. Czasem coś bez ładu klecę.
Jak już kocham – całą sobą, od pięt, aż po czubek głowy,
Gdy to robię, choć tak rzadko bywam typem wywrotowy.
I choć nie wiem czemu dzisiaj jeszcze bardziej się obnażam,
I czy mego życia misja nie wymaga rąk lekarza.
Ciągle wierzę w ideały, które większość z was olała.
Będę twarda, jak ze skały chociaż jestem taka mała!