TO SE NE WRATI

Szlakiem wspomnień wyruszyłem dziś,
Do wspaniałych i bezchmurnych dni.
Do Apaczy w pióropuszach z gęsich piór,
Do łapaczy dzikich bestii, czyli kur.
Tam, gdzie w wodzie zanikał nasz ślad,
Z trzcin dochodził odgłos wroga – rechot żab.
Czarne dłonie, a w nich dzidy – krzywy kij.
Plemię Indian – mali chłopcy naprzód szli.
Tak beztroski zdawał się ten świat…
Wesoły, pełen fantazji – po prostu nasz.