Była sobie mała kotka,
A zwała się ona Psotka.
Rano, wieczór i dzień cały
W głowie figle i kawały
Chodzi zawsze swoją drogą,
Psy dogonić jej nie mogą,
Myszy siedzą w swoich dziurach,
Ptaki z lękiem w górze, w chmurach.
Kotka zerka: Co tu spsocić?
Ada woła: Kici koci!
Krzyczy, woła, ale po co?
Psotka tylko puszcza oko…
Ogon w górę, sterczą wąsy,
Łapy czynią dziwne pląsy…
Do zabawy wciąż gotowa;
Mruczy, miauczy, znów się chowa.
Grzbiet do góry, także uszy,
Z wdziękiem kroczy i się puszy…
Złamie kwiatka, zbije wazon,
Spije mleko, trzyma fason.
Na lodówce ma posłanie,
Lub przy dziadku na tapczanie,
Gdy ją noc okryje czarna,
Śni o myszach – ech kociarnia.