ZNÓW BUDDA (PRZEBUDZONY II)

W podnieceniu, tak wygląda w strzępach noc
Gdy urwiemy się do naszych zmysłów, żądz.
Tęskne myśli ponad przestrzeń wznoszą most
I biegniemy przyspieszając jeszcze krok.
Byle szybciej, byle mieć się więcej, więcej.
Wciąż za mało. Już trzymamy się za ręce.
Nagie ciała spotykają się w pół drogi,
Chłoną oczy tak spragnione – spokój błogi…
Znów latamy, poprzez tęcze barw na szczyty.
Nasza noc! Nasz czas! Z trudem zdobyty…