Ty bosą stopą ślady zostawiasz,
Lekko po wietrze się wznosi trawa,
Przymykasz oczy w pąsach na twarzy.
Tak, jak pietruszka afro wśród warzyw
Cieszy pieszczotą smakowe zmysły.
Krople miłości już pierwsze wyschły.
Rozpalam ogień dłoni dotykiem
Swawolnie wijąc się pod tunikę.
Szybciej i szybciej, mocniej i bliżej,
Oddech się zrywa, wyżej wciąż wyżej.
Niczym w Meksyku na świata szczycie,
W szczytach rozkoszy upływa życie.
W splocie miłosnym, niczym w gordyjski
Węzeł złączeni – ekstazy bliscy
I w skroniach huczy bezdechu siła.
Tyś, jak poranek jasna i miła,
Czysta w uczuciach… Szeptem do ucha
Wpływa miłosnej fali otucha.
Dłonie i usta, oczu zasłony,
Włosów szuwary, cuda na tony,
Piersi piramid nowe odkrycie,
I niżej pępka po nowe życie.
Znów bosą stopą ślady zostawiasz.
Wiem, że nie wezmę cię do ołtarza,
Lecz z tobą pragnę przez życie iść
Nie tylko rankiem, nie tylko dziś.