Tyle głów, tyle dróg na skrót,
Tyle gwiazd, a nie tworzą nieba.
Tylko ból i codzienny bunt.
Szarpię sznur narowisty źrebak.
Wokół gwar haseł i sloganów,
Każde znasz pytanie i odpowiedź.
A ja nie wiem skąd mam siłę brać?
Czemu służy, ta kolejna miałka spowiedź?
Przecież grzeszki moje tworzysz sam.
Widzisz ostro i ruchem kierujesz.
Czemu wpuszczasz w serce groźny jad?
Czemu? Czemu podstępnie tak trujesz?
W kakofonii dźwięków gubię rytm.
Tonę w bagnie, które mi przygotowałeś.
Niespokojny w dali widzę punkt…
Boże! Boże życie mi przespałeś!
Tyle głów, tyle dróg na skrót,
Tyle gwiazd, a nie tworzą nieba!
Tylko ból i codzienny trud…
Jestem… Jestem nie tu, gdzie mi trzeba.