DRESZCZE (ZAMIAST ŁEZ)

Tu nawet deszcz płacze w pustym sadzie,
Wiatr wyje, szlocha w mojej sprawie.
Sunąca z lekka mgła się upomina,
Czasu każda niemrawo płynąca godzina,
Radość opóźniona, jak zwykle, co roku,
Udawany codzienny, tak grobowy spokój.
A że trudno w rozgardiaszu odkryć, o co.
Powiem prosto: by nie kończyć, by rozpocząć!