Groteska, niby w starym kinie.
Ktoś rytm wybija na pianinie.
Melonik czarny i laska w dłoni,
Gruby chudego z brzytwą goni.
Czasami w życiu się przydarza
Farsa sunąca w stronę ołtarza.
Po rusztowaniu już pnie się w górę,
O gwóźdź zahacza ma gołą durę,
Klamkę wyciąga gość zza pazuchy,
Jakże fałszywe bywają ruchy…
Czasami w życiu się przydarza
Farsa sunąca w stronę ołtarza.
Niemy, jak ryba porusza usta,
Zmęczona ręka rynny się puszcza,
Instrument tylko w takt pogrywa,
Nutka raz skoczna, raz leniwa…
Czasami w życiu się przydarza
Farsa sunąca w stronę ołtarza.
Łzy ciekną strugą z tafli ekranu
Rzewności, niby w czeskim serialu.
W czarnej sutannie żałobne psalmy…
Targają trumnę widok koszmarny.
Czasami w życiu się przydarza
Farsa sunąca w stronę ołtarza.