ŚMIERTELNOŚĆ

To nie boli bardziej, bo bardziej nie może.
Nie boli? Od bólu łez już pełne morze.
Totalna klapa w walce z wiatrakami.
Pokruszona kopia w bitwie z omamami.
Przegrałem tę walkę. – Który to już raz?
Z czasem, czas na proch rozetrze nas.
Pożegnam się wtedy z głupotą, błędami,
Nikt nie będzie kroczył moimi śladami.
Nastanie koniec bólu myślenia,
Nareszcie koniec, miernoty istnienia.
Co dalej, po śmierci? Niebo. No, a w niebie?
Jakoś nie wyobrażam sobie w takim miejscu siebie.
Po drugiej, ponoć lepszej stronie świata,
Jako anioł tłuścioszek będę sobie latał.
Bez nerwów, stresów, zakłamania…
Jak baran w takim miejscu, pewnie bym zbaraniał.
Dłużyzny nieba raczej bym nie strawił.
Siedzenie w bezczynności? Chyba bym się zabił.
Słuchać chórów anielskich? Nie dla mnie muzyka.
Nagle wśród niebios arii brzęczenie budzika?
Powolutku wstaję, pot ocieram z czoła.
Życie me poplątane do siebie wciąż woła.