KRÓL MAŁP

Wstajesz, jak co dzień potem zlany.
Wrastasz w krajobraz tak mydlany.
Choć nie chcesz, by utożsamiano cię,
Z bandą goryli, pawianów, złem.
Stuk kroków dawno już przebrzmiałych.
Na drzewie od lat nie zwisałeś.
W obietnic słowa nie dajesz wiary,
Niestrawne proroctwa, przekwitłe banały,
Beznadziejności przeminął stan.
Nigdy nie będziesz już taki sam.