Kiedy nostalgia i złość targa mnie,
Ciągnie za rękaw, chcąc zabrać chęć.
Kiedy nie widzę przyjaciół mych,
Przyjaźń? To słowo nie znaczy nic.
Otwieram wtedy lubuski gin,
Dwie kostki lodu, tonic – to my.
Gdy za oknami siarczysty mróz,
A tu tak ciepło i w dłoni szkło,
Kiedy ni śladu ludzi złych,
Po prostu siedzę i sączę gin…
W przestrzeni błądzą oczy me,
A moje myśli są gdzieś hen…
Nie straszny mróz i co tam wiatr,
Gdy w dłoni gin – bajeczny świat!