ROZSĄDKU (WRÓĆ)

W pustostanach mego mózgu, na krawędzi jawy, snu
Pragnę patrzeć w twoje oczy, choć to ciągle sprawia ból.
Ręce nieświadomie robią ruch… głowa jeszcze czuwa: Stój!
Cofa rękę. – Jak długo? Na ile wystarczy sił?
Mały ruch… Rozsądku wróć! Trzeba z tym żyć?
I myśleć, że nie… Nawet, jeśli tak…
I myśleć, że nie… Kiedy twoja twarz…
I wierzyć, że nie… Lub nie wierzyć w nic…
I znów zacząć być, nawet jeśli ty… jesteś tu
Rozsądku, pomóż mi wstać! Rozsądku wróć!