Zza firanek nieboskłonu Bóg człowieczka kopie w dupę.
Wstaje biedak, choć dla pana jest zabawką, żywym trupem.
Zagubionym w gąszczu własnych pragnień, snów,
W plątaninie jednokierunkowych, nieraz ślepych dróg,
Czeka na cud, choć po tylu latach wciąż na marne wie
Cuda nie zdarzają się. Oj nie.