Dookoła święte krowy na łańcuchach,
Bransoleta na kopycie, kolczyk w uchu.
Dzień za dniem trwa odliczanie.
Już nic nie poradzisz, wciąż brnę dalej.
Po omacku, by nie widzieć tego kału,
Polikami tuląc się do zimnej ściany,
Krok, za krokiem w niewiadome i nieznane.
Z Judaszami sprzedajnymi nie zostanę.
I wkręcam się w beznadziejności stany.
Me nadzieje zabłocone, poszargane.
Tak, dzień za dniem trwa odliczanie.
Zadecydowałem. Muszę odejść. Nie zostaję.