MAJ (KATASTROFA)

Zima – jest czarno-biało, a tak kolorowo.
Pochylone ramiona wierzby odganiają wiatr,
Który skowyczy, huczy nad głową.
Schowany w konarach wróbelek, szary ptak.
Jabłoń smaczny kąsek dla zajęcy ubrana w szal.
Bażant dumnie eksponuje swe powaby, wdzięki.
Drzewa mrugają sękatymi oczami: Puć, puć sza…
Sikorki podśpiewują wesołe piosenki.
Gałązka z grubym połciem słoniny wabi
Kiwając się zachęcająco: Weź mnie w dziób…
Pod puchową pierzyną mieszkańcy ziemi mali i słabi.
Śnieg niby zimny daje schronienie. Miejsce zrób,
By zając szarak z rodziną przycupnąć mógł.
I sypie, calutki czas, i wieje, wiruje w tańcu wiatr.
Wszystko jest takie czyste, świeże, że nawet mózg
Wygonił czarne myśli w dal, a sprawił to zimy czar.