Wieczór przesiąknięty goryczą.
Przywiązany uczuć sztywną smyczą
Biłem się – bzdurna walka z wiatrakami.
Cios potęgował ból, snując się między nami.
Biłem się – niezauważalny grymas,
Krew nie bryzgała strumieniami.
Mózg eksplodował – przegrałem.
Bijąc się, szamocząc z własnymi myślami.
Są dni, kiedy nie trzeba słów.
Wystarczy oddech, niemy ruch ust.
Jest spojrzeń mowa i gestów czar,
Cisza mówiąca: wszystko jest naj.