Na fali, metr w górę, dwa w dół.
Gdzieś z tyłu daremny mój trud.
Ja płynę przeważnie pod prąd.
Ja tonę, coraz bliżej dno.
Na fali. Metr w górę, dwa w dół.
Na fali. Pod spodem jest trud.
Bałwany nad mą głową drwią.
Nie wyrwę się beznadziejności z rąk.
Na fali. Metr w górę, dwa w dół.
Pod falą. To koniec. Tu trup.