TYKUTANIE

Tak bardzo boję się samotności
A jestem nań skazany…
Następstwem wielkiej namiętności
W kaftanie białe ściany.
Tak bardzo boję się przeczekania,
Że mignie moje życie
I braknie tuszu do drukowania…
Dróg nowych, sensu liter…
Tak bardzo boję się przemijania,
Że w próżnie trafia dłonie,
Serce wyblaknie od czekania,
Śmierć przyjdzie szepnie: koniec…

TWARDE TAMTAMY

To nie ja nie z nią nie tam. Myśli grzmot niczym tam tam wali w takt
Dzika pieśń, pieśń rozpaczy w duszy gra wyje z żalu drży ma pierś płynie łza
Bo nie ja nie z nią nie tam Rozpacz myślą już wyznacza twardy trakt
I w rytm serca mego siedzę sam przy muzyce nie pomaga sięgam dna

37

Niekiedy chwyta w szpony strach, że szczęście runie, jak domek z kart.
Niedźwiedzie starczą słowa dwa by czerń pokryła dzisiejszy fart.
Nie zawsze wiem, czy iść na skrót? Czy warto kark nadstawiać?
Improwizować, czy grać z nut? Czy warta życia strawa?
Nie zawsze wiem skąd wieje wiatr. Nie zawsze wiem skąd padnie cios.
Lecz wiary w sobie wiele mam. Marzenia siły dają dość.
Mam jasny i świetlisty cel, odkąd do nieba drogę znam.
Odkąd mam w sercu obraz jej iluzją jest samotność ma.
Wiem dokąd dążę, czego chcę, z kim kromkę chleba dzielić,
I wiem o kim słyszeć bym chciał: Ona jest przy nadziei.
Wiem kogo tulić pragnę we śnie, patrzeć, jak chodzi z wdziękiem.
Dla kogo nowy pisać wiersz. Nie proszę jej jednak o rękę.
Odpowiedź smutną na dziś znam. Czekam cierpliwie co da los,
Lecz me pragnienia w duszy gra, a wiary we mnie wciąż jest dość.
Więc czego tak naprawdę chcę? Chcę dać co dać jej mogę.
Niewiele: siebie i swą miłość. Ech, że nie jestem Bogiem.
Chcę więcej światła na jej twarz, gdyż słońce przy niej blednie,
I porównanie takie masz jak kuchta przy królewnie.
Chcę swoją słodycz w serce wlać by gorycz uleciała.
Ząbki by znów zechciały gryźć, by nie ubyło ciała.
Jej serce, by wciąż miało moc, by armii pułk pokonać.
I chociaż mówi wcale nie cudowna będzie żona.

STUDZONY (TORA)

Kolejny krok i nie ma nic
I nowe nic samotnie żyć
Tuż przed oczami znicza blask
Serca łamania suchy trzask
Krok jeden krok i nie ma nic
W tył w wir powietrza
By… przestać… śnić…

NA MUSZCE

Nie widzę sensu w tym co robię
Wiara z nadzieją leżą w grobie
Marazm z niewiarą patrzą z góry
Głowa przestała latać w chmury
Bo jakoś coraz cięższa dupa
Moje marzenie na kształt trupa
Dziś tak daleki jestem celu
A w przyjemnościach nawet wielu
Nie mogę znaleźć ukojenia
Przyszłość w okrągłym kształcie zera
Nie widzę sensu w tym co robię
Bo sens jest tylko w twej osobie

DZWONECZKI

Swoje w szeregu miejsce znam, nie mogę się wychylać.
Lecz mam to w dupie! W dupie mam, że z karku zleci szyja!
Cóż, moja głowa już stracona. Nic na to nie poradzę.
A w mojej chorej wyobraźni przed ołtarz ją prowadzę.
Potem idziemy poprzez park szczęśliwi sobą, roześmiani
Nie pozwól proszę budzić mnie, żyję takimi snami.
Lecz ranek przecież musiał przyjść. Kolory są deszczowe,
I znów czas kopie mnie po tyłku i dobą wali w głowę.
I na kolejną czekam noc, a serce boli i drży na trwogę.
Chociaż tak bardzo chcę być z nią – na jawie być nie mogę!
I znów poraża prąd, to znak – na miejsce muszę wracać,
Aby przeczekać podły czas – stan tęsknot, jak stan kaca.
Znów muszę w głowie znaleźć sens w pamięci sięgnąć raju
Dostać literek- kilka wysłać, aby nie uschnąć z żalu
Nagle minutę głos jej słyszę – nawet, gdy słyszę ją godzinę.
Cisza na powrót wciąga w czeluść, lecz wierzę, że wypłynę.
Ileż nadziei trzeba mieć, by wciąż w to miejsce wracać.
Ileż usłyszeć: „Dzisiaj nie.” – wstawać, znów się przewracać.
Czy warto w takim stanie żyć i pisać wiersze krwawe?
Warto, bo kiedy przy mnie jest, mam w sobie płynną lawę
Ona gotuje moją krew, pobudza, jak narkotyk
W źrenicach kiedy mam jej blask, i jeszcze czuły dotyk…
Gdy mogę patrzeć w jasną twarz, w mig gaśnie snu potrzeba,
A gdy smakować mogę ust dosięgam szczytu, nieba!
Szczęście jej właśnie imię ma – drobinka ukochana!
Straciłem dla niej swoją głowę, i padłem na kolana!

KOLEJNE DZISIAJ

Czarne kolory, niebo deszczowe…
I znowu w dupę! I znowu w głowę!
I znowu dzwony biją na trwogę!
Tak chcę być przy niej, ale nie mogę!

TYLKO DZISIAJ

Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więcej nic
Ale jak długo jednym dniem wciąż można żyć
Dzisiaj na dzisiaj kończy się mój świat
A ja chcę jutro także być, chcę siebie dać

DZISIAJ

Dzisiaj moje oczy to jeziora.
Dzisiaj moja dusza smutna, chora.
Dzisiaj wiary i nadziei jest tak mało.
Dzisiaj w mojej głowie gości chaos.
Dzisiaj nawet jutro traci sens.
Dzisiaj jest niedziela zmarł mój cień.
Dzisiaj wszystkie słowa są rozmyte.
Dzisiaj czy ten stan to jeszcze życie?

Z DZISIAJ NA DZISIAJ

Dzisiaj iskra twoich spojrzeń sprawia żar!
Dzisiaj pędzle twoich rzęs malują świat!
Dzisiaj dotyk twoich rąk nadaje sens!
Dzisiaj, lecz ja także jutra z tobą chcę!