Wciąż to czuję a ty pewnie zapomniałaś
W zalewie pieszczot dziś innego objęć ciała
Dla ciebie nieistotna, drobna chwila zapomnienia,
Dla mnie zaklęcie, bajka, co noc w dzień zamienia.
Rok już minął, a ja wciąż nie mogę się pozbierać,
Chociaż zewsząd słyszę głosy: Zbudź się! Mówi ziemia!
A GU GU
Czy dziecinność może być bronią?
Tak, twe naiwne słowa są zbroją,
Uśmiech tarczą, niewinność orężem,
Wiara ślepa opatrzności mężem.
Czy dziecinność może być bronią?
Tak, twe gorące myśli cię chronią.
Spojrzenie czyste na zepsuty świat
Ukrywa nań zło i pozbawia wad.
Czy dziecinność może być bronią?
Tak, myśl pewna, że nie ciebie gonią
Więc dryfujesz pośród niepowodzeń fal
I życzę ci, aby nie opuścił cię ten żar
PADLINA
Czuję się, jak glista – pełzający robak,
Który chciałby lewitować hen w przestworzach.
Gdy sposób na latanie, to życia niewiele,
Bo tylko w dziobie ptaka – zanim mnie przemiele
Mogę się oderwać i w górze szybować,
By spełnić to marzenie czasu mi nie szkoda.
By zobaczyć rzeczy stąd nie osiągalne…
Tak, jak Ikar skończył upadkiem feralnym,
Tak dla mnie jako pokarm skończona przygoda,
Ale dla tej chwili warto wykorkować…
TYFUS (WIEDZIEĆ WIĘCEJ)
Duszę w sobie, to wszystko, co wiem,
Gdy usta chciałyby krzyknąć: Zostaw go! Skręć!
Wiadomości z drzewa dobrego i złego
Wpadające w posiadanie niechcianego
I co z tego, że przypadkiem zasłyszane?
Ta świadomość, gdy to powiem, to ją zranię.
Duszę w sobie sos wszystkiego, co wiem.
Dylematy mojej wiedzy: kwas i pieprz.
One dręczą, swędzą, gryzą, drapią mnie…
Wieczny problem: dobrze czynię, czy też źle?
ODWODNIENIE (DREN)
Wygłuszyć instynkty utopić pragnienia
Oszukiwać siebie przyjaźń w miłość zmieniać
Nieskończoność robić z zupełnego zera
To jak pod Bałtykiem poprowadzić drenaż
Że to jest bez sensu nie wiem o czym piszę
O życiu bo skomplikowane jest to nasze życie
Gdy już wiesz co miałeś, lub co chciałbyś mieć
Jesteś wycackany jak w gołoledź cieć
Kiedy już trop łapiesz jak myśliwski pies
Myślisz że masz szczęście żeś szczęśliwy jest
W euforii odruchu rzucasz się na szyję
Już musisz hamować to są tylko chwile
ZA GÓRĄ
Jeżeli raj istnieje, ty dotrzesz tam…
Lecz ci, których spotykam są bez szans…
Jeżeli raj istnieje, to prawdy miecz…
Odetnie, pooddziela ziarna od plew…
Jeżeli raj istnieje ty dotrzesz tam…
Lecz ci, których spotykam są bez szans…
Jeżeli raj istnieje, to wiesz, jak jest…
Na jawę wyjdzie każdy fałszywy śpiew…
Jeżeli raj istnieje… Nie moja rzecz…
My się tam nie spotkamy. Lecz czy to pech?
POLA ELIZEJSKIE
W spięć energetycznych ładowań promieniach
Zaiskrzyć oświecić swe napięcie zmieniać
Kilowaty luksy coraz ciemniej w głowie
Wiary wciąż ubywa pytanie odpowiedź
Słup z transformatorem wielka jego moc
Fanatycy mroku pośród mordu żądz
Ostatniej kontrolki konwulsyjne drżenie
Staje licznik prąd zanikł mrok wygrał z istnieniem
SYPANIE
Sny są po to, aby je śnić,
Jak wiatr po to, by wiać.
Marzenia są po to, aby żyć,
Jak skrzydła do lotu ma ptak.
I wszystko niby ma sens,
Lecz siły nie mam już ja,
Aby znajdować w tym sens,
Bo ani dziś marzyć, ni spać.
SUCHY DOK
Ten głos szepcze: Myśl o sobie i korzystaj,
Szukaj przygód, po co stała, trwała przystań.
Każda chwila dziś skradziona beznadziei
I ekstazy przezywane w hotelowych nisz pościeli.
Te godziny: sex i balet do białego rana,
Jeszcze roczek, potem tylko płaczu ściana.
Więc łap dzień, a potem śmiało zeń korzystaj,
Lecz bądź czujna, bo próchnieje stara przystań.
ZWĄTPIENIE (BYWA)
Wisisz nad przepaścią walcząc z demonami,
Toczysz mroczne gry, pauza między drzwiami.
Pozostawiasz wszystko by w tym stanie tkwić.
Wierzysz, że masz siłę. Zbudź się! Nie masz nic!
Chcesz rozwijać skrzydła. – Ktoś tnie! Piłowanie!
Egzystencja zbrzydła! Mózgu drenowanie!
Spadniesz! Wracaj!
Kroczysz po niebiesiech w chmurach nosząc głowę
I wciąż myślisz, że recepty masz gotowe.
Odbijaj! Nie cumuj! Zapomnij złe sny!
Wyrwij się z utopii! Obłędu opuść niż!
Chcesz rozwijać skrzydła. – Ktoś tnie! Piłowanie!
Egzystencja zbrzydła! Mózgu drenowanie!
Spadniesz! Wracaj!
Dzień kolejny mija, znów trwa pałowanie
Sam się unicestwiasz. Twe ciało niechciane.
Ona jest, jak marmur. Serce ma, jak głaz.
Zmień kierunek! Zbastuj! Za ciężki ten garb!
Chcesz rozwijać skrzydła. – Ktoś tnie! Piłowanie!
Egzystencja zbrzydła! Mózgu drenowanie!
Spadniesz! Wracaj!
Słońce pali w oczy! Wielki bucha żar!
Wyhamuj! W swe żagle złap wiatr!
Nie zajdziesz daleko, kiedy kroczysz sam.
Pokonaj tęsknoty! Który wołam raz?
Chcesz rozwijać skrzydła. – Ktoś tnie! Piłowanie!
Egzystencja zbrzydła! Mózgu drenowanie!
Spadniesz! Wracaj!
Który raz wołam?
Łap wiatr!
Wracaj!…