SZAŁ

Bardzo powoli przyzwyczajam się nie słyszeć,
Próbuję odnaleźć siebie w nastałej ciszy.
Tak chciałbym nie odróżniać dobra od zła
I liczę do dziesięciu, by nie wpaść a szał.
Znów tłukę kilometry, znów w kosza gram,
By jeszcze móc oddychać, nie wypaść z ram.
Już zapomniany gin z tonikiem, oraz wóda
Bez niej pusto, bez niej szaro, nuda, nuda…
Swe marzenia mam zamknięte w starej szafie,
Gdy się budzę wmawiam sobie, że potrafię,
Że rozkocham, jak ja kocham, do szaleństwa,
A tymczasem patrzę w oczy jej na zdjęciach.
Jeszcze wierzę.- Ponoć wiara czyni cuda
– że zwyciężę, wciąż w to wierzę, że się uda.