ODWIERT

Pęka ból, jak wrzód ropy zgniły smak,
Kopie twardy but a nadziei brak.
Znów samotna noc i jak wierzyć mam…?
Gdzie cień szansy znaleźć, że nie sczeznę sam?
I kolejny świt znów powiela myśl:
Ile jeszcze czasu będę chciał tak iść?
Ile pustych kopert? Ile: „jeszcze nie”?
Ile pośród szczęścia poleje się łez?
Ile razy wiara wypnie goły zad?
Ile jeszcze nowych czeka na mnie rad?