KIJ W D…

Ból w czaszce pulsuje – ponad podziałami.
I do rana w sennych widach, senne mary.
Więc od nowa, a nad ranem wciąż ci sami.
Ulegamy. Przegrywamy. Zwyciężamy.
Popadamy w otępienie. Odżywamy.
Gniew zalewa oczy, więc wieczorem…
Niczym ćma do ognia… a nad ranem…
Opętani. Chore myśli. Chore stany.
I dzień cały, wegetując umieramy.