TRZY KROKI DO METY

Na czole zostawił zmartwień znak,
Na skroni pobielił kolejny włos,
W głowie coś buczy, jakoś nie tak,
Plecy opuszcza ciężar tony trosk.
Dłonie w delirce, rozlewasz płyn,
Oczy zamglone, nie te co dawniej,
I coraz więcej widzisz w sobie win.
Zamykasz się – jest tak szkaradnie.