A PO BURZY SPOKÓJ (33)

Za mną nic, przeogromna czeluść – czarna dziura.
Postawie się, nie wpadnę w macki potwora.
Wycieram, kasuję wszystkie stany złe.
Godzina po godzinie, dzień za dniem.
Gadzina, po gadzinie, dno za dnem.
Zostawiam niewiele, tylko kilka chwil…
Okruszki, dla których warto było żyć.
A więc: noc, na szóstego listopada,
Bujany fotel, dobra rada,
Skradziony pocałunek, i usta w uśmiechu,
Ta dzika noc w tańcu i ta druga… w grzechu,
Zalew w zimowy wieczór, koncert rockowy,
Leśne spacery, szorstka kora brzozy,
Rozmowy z psem – mym przyjacielem.
Niewiele, a jednak tak wiele.