Naprzód marsz, choć nie mam szans…
Znów staczam się na samo dno.
Lecz, czy na pewno to jest to?
Raz myślę: tak; Drugi raz: nie,
Czy dobrze myślę, czy też źle?
Przeróżne rzeczy gonią się w głowie.
Na me pytanie każda zła odpowiedź.
Najprościej jest nie myśleć wcale,
Czekać, aż zeżrą nas robale,
Świat upokorzy, zaleją łzy,
Zamkną na skobel ostatnie drzwi.
Lecz ogień płonie we mnie wciąż
I jeszcze wierzę w jego moc.
Wierzę, że nie zagasisz go,
Dorzucisz drew, wszak idzie mrok.
A w nocy pełznie z wszystkich stron
Śpiące gdzieś w kącie całe zło.
Wierzę, twój ogień to sprawi, że
Dobro ze złem rozprawi się.
Nocy bezsennych znikną problemy,
Odejdą mary – my przeżyjemy.