PRZYSZŁOŚĆ

Cmentarny chłód, i markotny wzrok,
Bije ode mnie, gdy hieny wzrok
Czuję za pleców ścianą ogromną.
Wróg nie śpi, nawet wtedy, gdy chłodno.
Kłody pod nogi. Z fałszu aż mdli,
Sępy czekają na każdy zgrzyt.
Gdy między nami znów nie jest źle,
Świnie i osły zjawiają się.
Brużdżą i szczują, chcąc cię omotać,
Znów obiecują ci góry złota.
Wiem, że ulegniesz. Kim jestem ja?
Człowieczkiem, który miał fart cię znać.
Lecz już niedługo nie będzie nic,
Tylko pamięć kilku cudnych dni…
Żal gorzki, ocean łez,
Czuję niedługo przyjdzie szczęścia kres.
Tak, ty zapomnisz bardzo szybko mnie,
A w chorym sercu, gdzieś na samym dnie
Potworny kamień zagości i…
Będzie mi ciążył, aż po kres mych dni.