NA BIEGUNACH (NIE KONIK)

Pod jednym niebem, lecz w światach dwóch.
Pod jednym niebem umieścił nas Bóg.
Mój zimny, czarny – twój ciepły, biały.
Mój ruchomy, jak z piasku – twój stały, jak ze skały.
W twoim fantazje senne – w moim rządzą koszmary.
Twój taki mały, swojski – mój zimny i zmurszały.
Ty siedzisz w samym centrum – ja po orbicie krążę.
Ty tkwisz w miejscu – ja szukam, drążę, błądzę.
Tyś piękna jest bogini – a ja piekieł książę.
Ty masz zawsze czas – ja w biegu, lecz czy zdążę?