Przez łzy, przez sny, przez życia syf
Dryfuje wciąż dziurawa łódź.
Złodziela, kolejny kiepski dzień.
Zło dzieje się wszędzie, we mnie też.
Złotouste węże pełzną w mrok.
Złoto, to ono czyni tutaj zło.
Z łoskotem nóż uderza o bruk,
Złodzieje hordą złażą się tu.
Zło świeci, jak do ognia ćmy
Złośliwie ściąga parchy, i psy.
Złodzieje, więzienny ciężki wikt.
Zły los wie coś, czego nie wie nikt.
Złowieszcze sępy lecą znów na żer.
Złodziela bez sensu wlecze się.