Muszę zamknąć usta, serce i to robię,
By cię zdobyć świat ustawiam dziś na głowie.
Będziesz moja, chociaż ci się nie wydaje,
To co mówię traktujesz, jak wersy z bajek,
Że Don Kichot – mówisz, albo: Nawiedzony.
A ja jeżdżę dwie godziny w obie strony,
A ja kocham, i wymyślam wciąż sposoby,
Jak na spacer cię wywabić, miłość zdobyć.
Gdzie jest koncert? Kiedy można napić kawy?
Czy przybędziesz? Czy rozproszysz me obawy?
Czy zapomnisz? Czy też zechcesz mnie pamiętać?
Ileż liter pod palcami? Metrów w piętach?
Ile wierszy, przez uczucie już spłodzonych,
Kilometrów, przez udrękę przebieżonych?
Ileż mgnień uroczych, chwil zwątpienia?
Ileż modlitw, aby się wysunąć z cienia?
Ile nocy w snach o tobie utulonych?
Ile znieść potrafię, omotany odtrącony?
Już niewiele choć tak wielką mam potrzebę,
By być z tobą, co tłumacząc znaczy… w niebie!