DÓL BUSZY

Z pośród grona wielbicieli jeden z kiści,
Który dotąd krył się wśród zieleni liści
I z tęsknotom przeogromną okiem zerkał
Mrucząc wciąż pod nosem: Rany, jaka piękna.
Niedojrzały w smaku, cierpki, gdy brak słonka,
Lecz w promieniach się rozwija tak, jak stonka.
Dużo! Mocno! Łyk powietrza! Co dzień niebo bliżej!
Plącze pnącza, już u stóp się wije, teraz wyżej!
Wyżej! Jeszcze wyżej! Jeszcze wyżej! Latam!
Nie opuszczaj! Chcę być z tobą już do końca…
Do koniuszka, tego dziś dobrego świata!