APOKALIPTYCZNY

Chcę stać się twoim snem.
Którym? Ty wiesz…
Skąd ja to wiem?
Z autopsji też o tym śnię.

WAKACYJNY

Nie rozumiem wcale tego, co się dzieje.
Świat wiruje i jaśnieje, w głos się śmieje.
Chociaż zima w mojej głowie śpiew słowika
I nie styczeń, chłodny, mroźny, lecz Afryka.
Moje serce bieży szybciej niż należy.
Tak do końca dziś nie mogę w to uwierzyć,
Że sen nie jest senną złudą i marzeniem,
Ni mirażem nieuchwytnym, lecz spełnieniem.
Dziś ogrody z rozkoszami penetruję…
Kochasz? Kocham… – I już nic mi nie brakuje.

REALNY

W środku zimy zakwitł kwiat. To niemożliwe?
Choć z pozoru nierealne, lecz prawdziwe.
Że śnieg sypie, że mróz szczypie, nich tam. Może.
Kwiat miłości kwitnie w sercu, nie na dworze.

GRZESZNY

Chociaż tak trudno ustalić dziś,
Jak się poruszać, mam, jak żyć.
Jedno jest pewne. Dudni we krwi,
Że to Ty pępkiem świata – to Ty.
Ja każdą chwilę poświęcam Tobie,
Choć nie do końca wiem, co robię.
Choć w uszach huczy, że to grzech,
Ja grzeszyć miła z Tobą chcę.

JASNY

Te słowa przyjmij jako dar, co się wylęgły w mojej głowie,
Boś odmieniła cały mój świat, i zamiast diabła dziś aniołowie
Śpiewają swój radosny psalm dziękując Panu za cud życia,
Że w dzieło zmienił marny akt, na przyszłość świeci obietnica.
Małą iskierką w listopadzie, a jasną łuną dziś w południe,
Jak z bicza strzelił minął czas i nawet słońce grzeje grudniem.
Tak. Cudem jest, że jesteś tu. Co się zdarzyło w ciągu roku?
Ty niepokoju zgasiłaś żar ogniem miłości przynosząc spokój,
Kojąc me nerwy, tłumiąc ból, niepamięć niosąc o mych troskach,
A im cię lepiej poznać dał los, uczucia siła bardziej rosła.
I teraz wreszcie jestem tu, na skraju nieba w mojej głowie,
A opanowałbym ten raj, gdy wiecznie mógłbym być przy tobie.
Dwanaście mgnień raduję się, twym wnętrzem, głosem i obrazem,
Więc dzięki miła, za to, co mam. Ja ciągle chcę być z tobą razem.

SZCZĘSNY

Tak trudno szczęście mieć
Lecz chcę w to wierzyć,
Że zdołam schwytać je
By z tobą dzielić.

PROMIENNY (SŁONECZKU W PODZIĘCE ZA WSZYSTKIE RADOŚCI)

Naucz się szumu słuchać drzew
Językiem lizać krople deszczu
Oczami kłębiaste obłoki jeść
I z wiatru cieszyć się szelestu
Ta umiejętność daje wolność
Choćbyś spętany w dybach był
Bo radość rodzi się w twym sercu
Jak słońce wstaje z rannej mgły
Naucz się szumu słuchać drzew
Perełki zbierać z kropli rosy
Ostatni oddać chleba kęs
I jak na ludzkie wpływać losy
Naucz ustawiać się swój żagiel
By każdy uśmiech wpadał doń
A wtedy wszystko będzie prostsze
I w szczęścia podryfujesz toń.

POGODNY

Tyle pogody w tobie jest, na wszystkie niepogody me,
Że aż barometr moich chcień unosi się! Unosi mnie!

ŚWIETLANY (PO SŁONECZNEJ STRONIE)

Przechodziłem ten wschód słońca tyle razy.
Ileż razy przenikałem blaski twojej twarzy?
Nie widziałem. Niczym ślepiec twe obrazy
Omijałem – Wciąż czerpałem z pustej wazy.
Żyłem fikcją i iluzją, marzeniami nakręcony.
Nie patrzyłem. Śnięty. Klapki z każdej strony.
W czterech ścianach się zakułem łańcuchami.
Tyle chwil straconych, tylko oddech między nami.
(Wymieniany) Ty widziałaś, chciałaś zbudzić me spojrzenie,
A ja byłem bardzo chorym, oszalałym tylko cieniem.
Który gonił, który pędził, ale dokąd?
W drzwi zaryglowane tłukłem, czarne okno.
Teraz widzę i się cieszę każdym wschodem.
I wciąż wyżej w jasności kolejny schodek
Pokonuję z twą pomocą, ust uśmiechem.
Dziś nie powiem: Życie ma swój związek z pechem.
Moje szczęście jest splecione z twym istnieniem.
Wschodzie słońca chcę ci służyć swym ramieniem.
W twych promieniach chcę się nurzać aż do świtu.
Już do końca w ciepłych falach dobrobytu.

KURSOWANY (TYDZIEŃ PIERWSZY)

Nie rozmawiam, bo nie muszę z jednym gościem,
Bo dla niego nawet proste sprawy nie są proste.
Nie rozmawiam ze swym radioodbiornikiem,
Czasem pląsam, gdy soczystą gra muzykę.
Nie rozmawiam też ze snami – wiem, że to
Tylko złudą podszywane kolorowe fikcji tło.
Nie rozmawiam czasem, bo mi szkoda słów,
Ale z Tobą chcę rozmawiać zawsze móc.
I nie tylko, nie koniecznie też językiem,
Bo wystarczy, spojrzeń spijać obietnice,
Dłoni gestem się upajać lekkim, czułym,
I najmniejsze wyłapywać w lot szczegóły.
Choć wciąż plotę tyle słów nie ważnych,
Wiele tekstów wydaje się niepoważnych,
To poważnie dziś dla ciebie tu rymuję,
Bo ostatnio tak potwornie Cię brakuje!