Nie potrafię ubrać w słowa, co przeżyłem w tamtym dniu,
Kiedy mogłem zakosztować, tylko musnąć cień twych ust.
I na jawie doświadczyłem, co tysiąckroć w moich snach
Przewracało mnie w fotelu, co mi nie dawało spać.
I choć sobie wmawiam, że nic się nie stało,
Że mnie to nie obchodzi, że obchodzi mało,
Znów chciałbym zakosztować smaku twoich ust,
Wpić swoje wargi w twoje. Całować móc, móc, móc…
OMIJANIE
Kiedy niebieskie jest szare, noc nie chce wiedzieć co z dniem,
Przechodzę pustą ulicą. Nagle mnie mija twój cień.
Sekundy, to tak niewiele, by pojąć co dzieje się,
A w sercu migocze pragnienie, barwy wrócą i nie miniemy się.
OŚLA ŁĄCZKA
Wiatr muska swoją dłonią jedwab twoich pleców,
Słońca promień ogrzewa smakując czar uśmiechu,
Krople deszczu liżą piersi wilgotnym językiem,
Liście wkładają do uszu duszę kojącą muzykę,
Strumień światła spija żar oczu niesamowitych
I tylko szkoda, że nie może mnie być przy tym.
DZIANIE
Sekunda i nic się nie dzieje.
Minuta i nic się nie dzieje.
Godzina i nic się nie dzieje.
Godziny i nic się nie dzieje.
Noc czarna – straciłem nadzieję.
A w głowie wciąż pełno ciebie.
NAWIEDZONY
W kilku bardzo krótkich słowach chcę wyrazić to, co czuję.
Gdy cię nie ma świat jest pusty, a do szczęścia mi brakuje:
Spojrzeń twych anielskich oczu, i zapachu twego ciała,
Barwy głosu i ust smaku, kształtów twoich, bo ty cała
Jesteś sensem mego życia, każdą myślą nadchodzącą,
Falą ciepła i podniety, od stóp do głowy bijącą.
Spełnić każdą twą zachciankę. Gdybym mógł zaraz to zrobię,
Rzucę wszystko, bo cię kocham. Zawsze pragnę być przy tobie.
NOC (SEN-S)
Lubię te noce, gdy przy mnie śpisz,
Gdy swoje ciepło oddajesz mi.
Lubię te noce, gdy światło gwiazd
Pozwala patrzeć na twoją twarz.
Gdy powiew wiatru wyostrza zmysły.
Gdy cisza wokół, złe moce prysły.
Lubię te noce u twego boku,
Gdy wszystko śpi i jest święty spokój.
LOT NA PLANETĘ
Jestem chyba nie z tej ziemi,
Zielony na podłości żyję między nimi.
Ślad moich myśli na papierze suszy się.
Życie, to przez nie ronię za łzą łzę.
Ja do tej planety nie pasuję wcale,
Daremnie dziś wylewam swoje gorzkie żale.
Uciec z tego miejsca, wyrwać się na krok,
Nie czekając jutra poleć ze mną w mrok.
Na latający talerz razem ze mną wsiądź.
Nie bój się. Tierieszkową nową bądź.
Na wielkim wozie, kometę za ogon chwyć.
Bądź przy mnie, wtedy chce się żyć.
Po drodze mlecznej kroczyć z podniesioną głową,
Między konstelacjami i pod rękę z tobą.
Kiedy ciebie braknie – galaktyki ciszy.
Kiedy ciebie nie ma – wszechświat się nie liczy.
Choć ze mną. Lećmy stąd do gwiazd.
Od ludzi ucieknijmy – tylko ty i ja.
NIE TE DRZWI
Lazur oczu twych, bez nich puste dni,
Każdy uśmiech, twój, smak tych boskich ust,
Ślady drobnych stóp, obraz zgrabnych nóg,
Słów perlisty deszcz, białe ząbki też…
Niczym bramy raju – dla mnie zakazane.
Słodki uśmiech, szept dla innego jest.
Twej dłoni dotyk, uścisk, muśnięcie,
Kształty ciała rozpalające wnętrze,
Twe gorące, dla świata bijące serce…
Niczym bramy raju – dla mnie zakazane.
Zakazane wszystko, co tak wielbię, kocham:
Uszy, szyja, nosek, włosy, piersi, broda…
Po prostu ty cała nieziemska istota…
Niczym bramy raju – dla mnie zakazane.
Nie patrz, nie oddychaj, nie wielb i nie słuchaj.
Kochana do bólu – gdy na słowa głucha.
Kocham. Kocham. Kocham.
Ty mnie nie chcesz słuchać.
Chłodne twoje oczy ranią moje serce.
Ja pragnę tak mało i nie chcę nic więcej.
Ja pragnę zbyt wiele – żebyś mnie kochała.
Na smyczy zniewolenia prowadzisz me ciało.
Oczy wygłodniałe twojego widoku
Smutkiem napełnione nie widzą nic wokół.
BĄDŹ
Tak pragnę, by twa twarz znów się zaczęła śmiać beztrosko.
Iskierki w oczach twych, by znów zaczęły lśnić, tak bosko.
Niech ból i smutek umrą, zaszyją się głęboko,
Byś znowu była sobą cudna zielonooko.
Bądź, jak promyk słońca w zimowy dzień.
Bądź najsłodszym snem wtedy, gdy śpię.
Bądź kropelką wody w pustynne południe.
Bądź po prostu sobą – wtedy jest tak cudnie.
GORĄCZKA
Wrzątek myśli w mojej głowie sprawia ból.
I wszystko płonie: Bezpieczniki,
Nerwów styki, jeden wielki swąd.
Gdybym mógł odkręcić śrubkę,
I posegregować to,
Co się dzieje w mojej głowie.
W którym miejscu powstał błąd?
Cały system eksploduje,
Śrubki nie ma, no bo, skąd?
Oczy płoną twym odbiciem,
Życie nie jest zwykłym życiem.
Zwariowanie! Świat oszalał
Gryzę język aż do krwi,
Żeby nie poskładał w słowa
Tego, co się we mnie tli.