Chcę Cię słonecznym budzić promykiem,
Nie wysyłanym w eter liścikiem.
Patrzeć na Ciebie, jak słodko śpisz,
Dając swe serce na nowy świt.
A potem siebie w twoje władanie…
Pyszne by było takie wstawanie.
Ja chcę Cię budzić lekkim dotykiem,
Do ucha wpuszczać z nieba muzykę,
Najczulszym gestem gładzić po plecach…
Co dalej zmilczę, bo byłby nietakt.
Lecz wiem na pewno, że tego chcę,
Móc rozpoczynać tak każdy dzień.
Pragnę Cię budzić, jak kawa z mlekiem,
Podnosić sutki, ogrzać oddechem,
Masując stopy dłoni muśnięciem,
Robiąc to wszystko wcale nie święcie,
Lecz święcie o tym przekonany,
Jaki ten ranek byłby udany.
ZWIEWNY
Poczekaj na mnie w przyszłym świecie,
Może powiedzie nam się lepiej?
Niech będzie krótko, lecz treściwie,
Na rajskim drzewie, w leśnej niwie
Na jedno mgnienie ożywieni…
Płyń w dal… W motylach odrodzeni…
Na jedną chwilę, ale razem.
Już się raduję tym obrazem.
W skrzydeł trzepocie zawieszeni,
W słońca poświacie para cieni.
Oczarowana, lekko swawolna,
I wreszcie razem, i wreszcie wolna
Na krótkie chwile, na godziny,
Na łyk nektaru… To o tym śnimy.
PRZESYPIANY
Przespałem cały boży dzień. Dobrze wiedziałem, czemu to robię.
Bo gdy Morfeusz porywa mnie tak lekko robi się w mej głowie.
Mogę całować twoją skroń, po szyi muskać cię językiem
I każde miejsce, które zapragnę już penetruję dłoni dotykiem.
Tutaj na łąkach wyobraźni w słońca promieniach rozłożeni
Leżymy, strumyk szemrze piosnkę. Za nic bym tego nie zamienił.
Przespałem cały boży dzień. Dobrze wiedziałem, czemu to robię
Bo lawirując po moim śnie zawsze mieć mogę cię przy sobie.
PARADOKSALNY
Pijany swoim szczęściem chcę w nim trwać.
Nieszczęściem, w szczęściu jest, że wciąż go brak.
NIELEGALNY
Nielegalna każda noc, a w niej sny.
Nielegalny każdy sen, bo w nim ty.
Nielegalny każdy gest jest i znak.
Nielegalne wszystko to, co w nas gra.
Nielegalny każdy dotyk twych warg.
Nielegalny wymarzony nasz świat.
Nielegalne, że dziś z tobą i tu.
Nielegalne, lecz tak chcemy być móc.
Być legalnie, i być zawsze i wciąż.
Być legalnie, gdzie ty żona, ja mąż.
Być legalnie, ale nie da nam Bóg
Poplątanych wyprostować już dróg.
SZCZĘSNY
Tak trudno szczęście mieć, lecz chcę w to wierzyć,
Że zdołam schwytać je, by z tobą dzielić.
POGODNY
Tyle pogody w tobie jest, na wszystkie niepogody me,
Że aż barometr moich chcień unosi się! Unosi mnie!
PROMIENNY (SŁONECZKU W PODZIĘCE ZA WSZYSTKIE RADOŚCI)
Naucz się szumu słuchać drzew,
Językiem lizać krople deszczu,
Oczami kłębiaste obłoki jeść,
I z wiatru cieszyć się szelestu.
Ta umiejętność daje wolność,
Choćbyś spętany w dybach był,
Bo radość rodzi się w twym sercu,
Jak słońce wstaje z rannej mgły.
Naucz się szumu słuchać drzew,
Perełki zjadać z kropli rosy,
Ostatni oddać chleba kęs,
I jak na ludzkie wpływać losy.
Naucz ustawiać się swój żagiel,
By każdy uśmiech wpadał doń,
A wtedy wszystko będzie prostsze,
I w szczęścia podryfujesz toń.
EL DESEO (PRAGNIENIE) SKLEJANY
Każdą godzinę chciałbym mieć i minutę.
Jedną całością pragnę być, jak klamra z butem.
Jak nóż z widelcem, a aktor z rolą,
Jak polski naród z wieczną niedolą,
Jak dziad z obrazem, renta głodowa,
Kościół z Maryją, jak z radiem słowa,
Jak ciało z duszą, z żelazkiem dusza,
Taniec z muzyką, z grzechem pokuta,
Jak skrzydła z lotem, lekkość z motylem,
Jak ziemniak z solą – chociażby tyle.
Ja właśnie z tobą tak pragnę być.
Nierozerwalnie z wczoraj na dziś.
I z dziś na jutro, każdego dnia.
Nic niech nie dzieli i niech tak trwa.
KOSMICZNIE (ODLECIANY)
Łapię odbicie twego spojrzenia w mlecznej szybie.
Łapię się na tym, że chcę z tobą nawet w grzechu.
Łapię się na tym, że w twą stronę pragnę wybiec.
Łapię też parę, która się skrapla przy oddechu.
Łapię twój uśmiech w połyskujących soplach lodu.
Łapię się na tym, że z tobą każdej chcę godziny.
Łapię krok lekki na posypanych stopniach schodów.
Łapię pod rękę, bo to uwielbiam, gdy tak chodzimy.
Łapię się na tym, że dzień bez ciebie jest stracony.
Łapię promyczki, które się rodzą z twojej mowy.
Łapię ten zapach, który niestety jest ulotny.
Łapię się na tym, że świat mój czynisz odlotowym!