Plącze swoje drogi na supeł, na pęk,
Lecz z premedytacją – ja to robić chcę.
Muszę je poplątać, by móc w szczęściu żyć
Losie wierzę w ciebie. Pomóż nieść ten krzyż.
Pomóż mi przetrzymać. Wiarę w serce wlej,
Że czas z ukochaną wiecznym stanie się.
Że potrafię przetrwać wszystkie bez niej dni.
Że będziemy razem w swej miłości żyć!
WALECZNY (BO JEST O CO)
Nie używaj nigdy słów – ja nie mogę!
Trochę wiary w siebie wlej – jesteś Bogiem!
Uwierz w siły które masz – choć pies warczy.
O swe rację staraj się zawsze walczyć!
Prawdę głoś i sobą bądź – to wystarczy,
By przez życie z tarczą iść, nie na tarczy.
Jeśli trzeba głowę skulić, to ją schowaj,
Lecz byś tyłka tym na cios nie fasował.
Wciąż graj fair, lecz kop i gryź, gdy potrzeba
Żeby schwycić szczęście w garść – sięgnąć nieba!
ZMARTWYCHWSTANY
Jest mi źle, bo wiem świt musi nadejść…
Męczą mnie niedziele smucą kalendarze,
Które na czerwono pokazują dni,
Wielka katastrofa w smugach brudnej krwi.
Ja umieram wtedy. Każdy dłuży dzień.
Godzina bez ciebie jest, jak wilczy śpiew.
Wtedy jakiś karzeł w mojej głowie drwi,
I nie ma ucieczki – szary życia syf,
W pogoni donikąd słyszę chory śmiech
Czas gdy ciebie nie ma, to kliniczna śmierć.
Dopiero, gdy jesteś, lub choć coś nadajesz…
Zaczynam oddychać. Z tobą zmartwychwstaje!
ZAĆMIONY
Życie me nocnej ćmy spojrzeniem.
Ku światłu z ciemności lecę śmiało,
By ogrzać się, jasności musnąć,
Bo twego ciepła wciąż mam tak mało.
POBIELANY
Smutkiem wieje, samotnością pośród stada.
Nie chcę patrzeć, nie chcę słyszeć, ani gadać.
I nie słyszę, w uszach dziwne brzmią odgłosy.
Mówią do mnie, ja brzęczenie słyszę osy.
I twój świergot tylko wnętrze me raduję.
Tak cudownie twój głos w uszach mi wibruje.
Gdy cię słyszę nic do szczęścia nie potrzeba,
Bo z tym głosem czuję w sobie skrawek nieba.
Jestem z ludźmi, ale sercem tylko z tobą.
W szarym tłumie z ukochaną mą osobą,
I nie widzę żadnych innych teraz twarzy.
W moim sercu znów rozkoszy tkwią obrazy.
Choć daleko, jesteś zawsze w mojej głowie.
Twych uśmiechów słodka cieszy mnie opowieść.
Jasnych spojrzeń tak gorących, takich czułych.
Jak cudownie wyłapywać te szczegóły.
Kiedy zerkasz na mnie, mimochodem, tak ukradkiem
I spojrzenia krzyczą: kocham – nie przypadkiem
Rozpalają do białości, czerwoności w sercu ogień.
Jestem w raju, w twym spojrzeniu jestem Bogiem
Mogę wszystko, nic mnie złego nie zaskoczy.
Byle jeszcze! Wciąż chcę patrzeć w cudne oczy.
Kiwam głową, gdy im odpowiedzieć muszę
Mnie tu nie ma tobie dałem swoją duszę.
Nawet nie wiem o co im właściwie chodzi.
Prawdę mówiąc wcale mnie to nie obchodzi.
Moje ciało nie zapomni ani chwili
Z tamtych pieszczot… gdyśmy wreszcie to robili.
Jestem w raju tam, gdzie miodem płynie rzeka.
Tu na ciebie, i na mleko tylko czekam.
WILGNY
Nie wierzę! Jest tak bosko, bosko, że chyba to sen!
Czarna deszczowa noc, a po niej upojny wstał dzień.
Chłonę wilgotne krople i śpię, i śnię, że deszcz
Ostudził nasze ciała i nie chcę… nie budźcie mnie!
Znów kolorowe życie tęczą wyłania się z mgły…
Gdy mogę cię trzymać w ramionach…dyskretnie, ale po świt.
Rusałko, ma wodna nimfo, pozostań, nie rozprosz się znów.
Ja zdjąć chcę z ciebie zaklęcie i zawsze z tobą być móc!
KOCHAM CIĘ (ZAKOCHANY)
Całe moje życie chcę ci miła dać.
Wiem, to nie jest wiele, lecz wszystko, co mam
Nie jest ciebie warte. Ja chcę z tobą być.
Bo ty jesteś wszystkim, gdy wszystko to nic.
Moje marne życie złożę u twych stóp,
Aby Twej bliskości i serca żar czuć.
Wszystkie me marzenia, każdy tęskny wiersz
Są związane z tobą. Błagam zabierz mnie!
W każdej czułej myśli i zmysłowym śnie
Tyś na piedestale… Ciebie wielbię… chcę!
Dzięki, że mi ukazałaś oczy nieba bram
Daję ci swą miłość – to wszystko, co mam.
FALOCHRONY (DAJ SIĘ PONIEŚĆ FALI)
Chcę się nurzać w deszczu strugach,
Niech się zwariowanie uda!
Oszalały chcę całować…
Nie potrafię ubrać w słowa,
Co chcę czynić z twoim ciałem,
Z jakim żarem i zapałem…
Tańczyć taniec miłowania,
Paść przed tobą na kolana,
I zlizywać każdą z kropel…
Ty nie stałabyś, jak sopel,
Tylko czułym pocałunkiem
Uraczyła niebios trunkiem.
Smakiem malin, ust rozkoszy,
Twe muśnięcie, każdy dotyk
W drżenie wprawia moje ciało…
Z jedną wadą – wciąż cię mało!
Tulę mocno w swych ramionach…
Wymarzona! Wytęskniona!
Wciąż cię mało w deszczu strugach,
Niech się zwariowanie uda!
Oby trwało całe lata…
Do koniuszka tego świata!
CIERPLIWY LAS (LEŚNY)
Ile razy tu chodziłem przez ten las?
Ile żali już usłyszał, ile skarg?
Ile razy tu kroczyłem w świetle gwiazd?
Ile razy się potknąłem? Nie wiem sam.
Ile razy jeszcze będę musiał wrócić tu?
Ile razy zniesie to spragniony mózg?
Ile razy? Tyle ile starczy sił.
Ile razy? Tyle ile trzeba, by z nią być!
KSIĘŻYCOWY KROK (LUNATYCZNY)
I znów kroczę nieprzytomnie pośród gwiazd.
Wydeptałem pod stopami mleczny szlak.
Ileż razy powracałem w moich snach,
Po łyk szczęścia, łyk nektaru cudnych warg
Ile razy powracałem w moich snach
Byle bliżej, byle w słuszną stronę biec.
Więc nie budźcie. Mój sen ma wreszcie sens.