UKRZYŻOWANIE

Wolno otwieram kolejne drzwi,
Znów struga światła pada na krzyż.
Nie widzę, oślepia mnie blask.
Skrzynia pełna skarbów i ten głos:
– Brać! Brać!
Ja zostanę idiotą, nie mógłbym z tym żyć.
Wolę swoją dolę niż diabelski wikt,
I nie wbiję gwoździa w wyciągniętą dłoń,
Nic się nie zmieniło, ja nie jestem stąd.

POLOWANIE

Klatka po klatce wciąż drepczę w tył,
Jak na zwolnionym filmie staram się iść.
Analizuję gdzie tkwi mój błąd.
Znalazłem na ramieniu kostuchy lśni dłoń.
Nie piłuj nie ścinaj mych skrzydeł!
Nie zakrywaj uszu mych chcę słyszeć!
Nie wypalaj tęczówek otchłani gwiazd blasku,
W myślach zatopionych o innej do brzasku!
Za krzyki grzeszników kołem łamanych,
Gruchotanych kościach ze szpiku wyssanych!
W głodzie oczu dzikie malując obrazy,
Bez podtekstów zamglonych bez skazy…
Klatka po klatce cofa się film,
Do sedna sprawy jak wić chcę się wić.
Staram się szukać gdzie zalega błąd…
Znalazłem za późno śmierć wyciąga dłoń.

KONFRONTACJE

Brzęczę po szybie się skraplam,
Łamię promienie światła,
Odbijam zjechane slogany,
Od pustki wewnętrznej ściany,
Wypalam problemy nowe,
Płomienną wygłaszam mowę,
Choć dziś już nie ma znaczenia
Co miałem do powiedzenia.

ZA GÓRĄ

Jeżeli raj istnieje, ty dotrzesz tam…
Lecz ci, których spotykam są bez szans…
Jeżeli raj istnieje, to prawdy miecz…
Odetnie, pooddziela ziarna od plew…
Jeżeli raj istnieje ty dotrzesz tam…
Lecz ci, których spotykam są bez szans…
Jeżeli raj istnieje, to wiesz, jak jest…
Na jawę wyjdzie każdy fałszywy śpiew…
Jeżeli raj istnieje… Nie moja rzecz…
My się tam nie spotkamy. Lecz czy to pech?

BEZSENNOŚĆ

Ty niby Red buul dodajesz skrzydeł.
Jaśniejesz łuną pośród straszydeł.
Ja nie śpię, by się nie lękać snów,
Które po zmroku, jak stada psów
Ostrzą kły swoje, aby mnie gryźć
Twoim obrazem, lecz razem z nim.
Nie dla mnie oczu blask i ten śmiech
I śpię, czy nie śpię i tak to wiem…
Więc wszystkie kłamstwa, mętne wywody
I przemilczenia to są przeszkody,
By spać, i aby nie lękać się snów,
By idąc do łóżka nie mówić: Kurwa, znów.

JESTEM

Nie ma ciebie, chociaż nie ma jednak jesteś,
Mową ciała, ruchem warg, każdym gestem…
I mnie nie ma. Coś tam piszę, milczę szepczę,
A tak pragnę podnieść słuchawkę i krzyknąć:
Jestem! Jestem! Jestem!

PO PROSTU CIEPŁY

Ten wierszyk wyjątkowo nie pisany w żalu, gniewie,
Czy w wyznań miłosnych cukrowej utonie zalewie?
Pośród breloków tandetnych dyndających gdzie popadnie
Jeden klejnot świeci jaśniej, wyraziściej… Czyj? Odgadniesz?
Że istniejesz od lat wielu to słyszałem i wiedziałem.
Choć właściwie przed minutą, przed sekundą cię poznałem,
Lecz to tyś najmilsza rozwiązaniem tej zagadki,
Tyś klejnotem, i to od ciebie bije blask tak dziś rzadki.

ODWODNIENIE (DREN)

Wygłuszyć instynkty utopić pragnienia,
Oszukiwać siebie przyjaźń w miłość zmieniać.
Nieskończoność robić z zupełnego zera,
To jak pod Bałtykiem poprowadzić drenaż.
Że to jest bez sensu nie wiem, o czym piszę?
O życiu, bo skomplikowane jest to nasze życie.
Gdy już wiesz, co miałeś lub, co chciałbyś mieć,
Jesteś wycackany jak w gołoledź cieć.
Kiedy już trop łapiesz jak myśliwski pies,
Myślisz, że masz szczęście żeś szczęśliwy jest…
W euforii odruchu rzucasz się na szyję.
Już musisz hamować – życie to są chwile.

PO PRZEJŚCIACH

Rozmiękcza mnie, kiedy twój głos
Zanika, łamie go szaleństwo trosk,
Gdy każde słowo przenika ból,
Spod powiek cieknie w kropelkach sól.
Tak pragnę wtedy tulić w ramionach,
Oddać energie, cudu dokonać,
Aby przywrócić zburzony ład,
U stóp twych złożyć calutki świat.
Chciałbym wygasić impulsy złe,
Aby to wszystko, co było mdłe
Stało się jasne, jak oczu twych blask,
Na twarzy by zakwitł uśmiechu kwiat.

PLACEBO

Przebacz miła, że brakuje sił,
I rozrywa ciszę bezradności krzyk.
Przebacz proszę cierpliwości brak,
I skorupy tłuczonego w furii szkła.
Przebacz jazgot i pił wycie, czyli śmieć.(punk)
Ta muzyka mnie unosi, przecież wiesz.
Przebacz, że rozsadza mnie dziś gniew,
Wiem, to bliscy cierpią, gdy jest źle.
Przebacz miła, lecz potrzebny był i gin,
Nospa także, bym się z bólu mniej dziś wił.
Przebacz proszę ten kolejny kiepski tekst,
Jednak, kiedy piszę jest mi lżej.
Przebacz również, że opuszczam cię,
Ale muszę, muszę gonić, muszę biec.